Kolumbia to niesamowity kraj. W tym roku przeprowadziłem się do Medellín, jego drugiego największego miasta – i naprawdę nie mogę powiedzieć o nim wystarczająco dużo dobrych rzeczy.
Pogoda jest idealna. Ludzie są przyjaźni i zawsze cierpliwi z moimi nieudolnymi próbami nauczenia się hiszpańskiego. I te góry…
Dziś jednak pojawiły się wiadomości, które są niepokojące.
Bank Centralny wyemitował cyfrową walutę
Luis Carlos Reyes, szef kolumbijskiego Urzędu Krajowego ds. Podatków i Ceł, ogłosił, że Kolumbia jest gotowa do stworzenia cyfrowej waluty w celu powstrzymania przestępstw finansowych, takich jak uchylanie się od płacenia podatków.
Według wszelkich informacji, Kolumbia ma problemy z kontrolą uchylania się od płacenia podatków. Podczas gdy Medellín stało się w ostatnich latach swego rodzaju centrum technologicznym, gotówka pozostaje dominującym środkiem wymiany w całym kraju. Reyes szacuje, że uchylanie się od płacenia podatków stanowi równowartość od 6% do 8% PKB rocznie.
“To równowartość sześciu lub ośmiu reform podatkowych, które zostały przeprowadzone w kraju, dzięki którym uzyskuje się maksymalnie 1% lub 1,5% PKB” – powiedział Reyes w wywiadzie. Nadzieja w tym, że wprowadzenie takiej kontrolowanej przez rząd waluty może pozwolić na ściślejsze pilnowanie płatności i zwiększenie wpływów podatkowych. Dodatkowo, płatności gotówkowe powyżej 10 milionów pesos (2400 dolarów) będą zakazane.
Wkrótce potem nastąpiła puenta – “Jest to ważne, aby poprawić identyfikowalność płatności dokonywanych w gospodarce”.
Autorytaryzm
I w tym tkwi problem z cyfrowymi walutami emitowanymi przez bank centralny (CBDC). Potencjalny wynik jest wysoce dystopijny, z rządem zdolnym do śledzenia, na co obywatele wydają swoje pieniądze, jaka jest ich wartość netto i gdzie je wydają – a także posiadającym zdolność do zamrożenia kont według własnego uznania.
Oczywiście, istnieją korzyści, takie jak zwiększenie ściągalności podatków, co wiąże się z odpowiednimi korzyściami dla wzrostu gospodarczego. Ale jakim kosztem? Przekazanie takiej ilości władzy rządom jest przerażające – i nie sądzę, żeby trzeba było być skrajnym libertarianinem, żeby się z tym zgodzić.
Nowy reżim
Oczywiście, wszystko to dzieje się po doniosłym wyniku wyborów w czerwcu, kiedy to Gustavo Petro został pierwszym lewicowym przywódcą w historii Kolumbii. Były partyzant wygrał drugą turę głosowania z wynikiem 50,35%, kontynuując tym samym ostatni trend w Ameryce Łacińskiej, polegający na zwycięstwach lewicy.
CBDC szybko staje się trendem w Ameryce Łacińskiej, ponieważ Kolumbia dołącza do Peru, Meksyku i Brazylii, które przygotowują plany wdrożenia takiego rozwiązania.
Być może potrzebny jest remont finansowy, ponieważ, podobnie jak wiele innych krajów, Kolumbia boryka się z problemami w obecnym środowisku makro, jednak drastyczne posunięcie polegające na wprowadzeniu CBDC wydaje się nierozważne, ekstremalne i potencjalnie katastrofalne w skutkach, w zależności od tego, jak zostanie przeprowadzone.